Patrze przez okno i az mi serce staje jak widze matke idaca z pustym wozkiem, a za nia pare ladnych metrow drepcze dwulatek. chodnik, teren zabudowany.
czy ja przesadzam, ze swojemu dziecku bym nie zaufala? i pytanie-kiedy dziecko jest na tyle ‘duze’ ze moze ‘samo’ isc ulica?
90 odpowiedzi na pytanie: Z dzieckiem za reke?
Przesadzasz. I to grubo.
Mozesz rozwinac?
Co rozwinac?
Zapytalas czy przesadzasz, moum zdaniem tak.
To, ze nie ufasz swojemu dziecku nie znaczy, ze ja nie ufam swojemu.
Znam swoje dziecko, wiem na ile moge pozwolic, potrafie przewidziec zachowania.
Ale kazdy ma prawo do wlasnych zasad.
Znam takich, co nigdy nie prasowali, kiedy dziecko nie spi, takich co uczyli chodzic dziecko w styropianowym kasku, co zabezpieczali wszystkie gniazdka i szuflady. Pewnie ze mozna, ale wcale nie jest to konieczne dla wszystkich.
Przesada jest uogolnianie.
Na mojej ulicy rozpedzony samochod wjechal w wozek. Szczesliwie dziecka w nim nie bylo.
Groszek ma 2 lata i 5 miesięcy – w październiku zeszłego roku czyli jak miał rok i 8 miesięcy schowaliśmy wózek.
Młody przyzwyczajony chodzić po chodniku obok mnie, przede mną czasami za mną… – jeśli dochodzimy do ulicy to zatrzymuje się sam i woła “Kaka czymał się” – fakt jestem pół kroku za nim na wypadek gdyby się mu “zapomniało” ale na szczęście pamięć ma dobrą 😉
Wygodniej nam jest przemieszczać się w ten sposób – młody może kucnąć po kamyczek, obejrzeć mrówkę itp… Jeśli nie nauczysz dziecka jako malucha zasad poruszania się po chodnikach, przejściach dla pieszych itp to z czasem przyswojenie tej wiedzy będzie coraz trudniejsze a tak to u nas to nawyk… Dodatkowo wg. mnie oczywiście i z tego co widzę dzieciaki które zawsze “tylko za rączkę” jak się już uda im się jakimś cudem odczepić od tej rączki to zaczynają uciekać byle dalej od mamy żeby znowu nie kazała iść grzecznie i równo 😉
Dodam tylko ze jestem w tej szczęśliwej sytuacji że do tej pory siedzę z Młodym w domu i zazwyczaj nigdzie nam się nie śpieszy więc mogę trasę którą w normalnych warunkach pokonalibyśmy w 10 minut przejść w 40 minut 😉
A ja znam 10 latka zarączkowego do dzis 😉
Telimena, goraco polecam laufrad. 10 minutowa trase z radoscia mlode pokonuje w 5 minut, a mama ma cwiczenia gratis. Ale pewnie juz macie, jak dziecie nie wozkowe….
telimena, my wozek sschoowalismy jak Mlody mial 14miesiecy 🙂 to co Ty opisujesz to sie nie liczy 😉 to troche inna sytuacja, bo tak jak napisalas, jestes pol kroku za nim gdyby mu sie zapomnialo.masz go na wyciagniecie reki.
to co przed chwila zobaczylam (a widze czesto) to matka byla przed dzieckiem 2pola ogrodzeniowe czyli chyba 4metry. Waszym zdaniem 2latka moze byc tak odpowiedzialna?
Oczywiscie ze tak.
Odpowiedzialny moze byc tez rodzic ktory pomimo odleglosci ogarnia sytuacje i potrafi zapanowac nad swoim dzieckiem.
rozumiem, ze zapanowanie masz na mysli wczesniejsze nauczenie dziecka?
dla mnie widok jest sszokujacy bo zwyczajnie balabym sie ze dziecko zobaczy kamyczek lezacy na jezdni i zechce po niego pojsc.
oczywiscie inna jest sytuacja kiedy widze dziecko i w kazdym momencie moge dac po niego susa i go zlapac.
moze swojego dziecka nie dooceniam 🙂
w kazdym razie usspokoilamm sie troche 😉
I ja tu się podpiszę.
Laufrad to fantastyczna alternatywa do wózka. I niesamowita frajda dla dziecka 🙂
My mamy od czasu jak młoda jeszcze 2 lat nie miała i do tej pory śmiga aż miło.
wiem,wiem. Niestety moj dopiero za miesiac moze pomyslec ze wzgledu na niedawny zabieg (a mial dostac na dzien dziecka 🙁 )
Fasola ja panikuję tak jak Ty. Na spacerach co prawda Ola nie chodzi za rękę, chyba że idziemy tuż przy ruchliwej ulicy bez pasa zieleni między chodnikiem a jezdnią. Kilka metrów przed przejściem daje rękę, tak samo jak na rowerze czy hulajnodze jedzie to wie, że ma się zatrzymać i się zatrzymuje. Chociaż jakiś czas temu skleroza ją złapała. Dobrze, że na hasło “stop” reaguje.
Nie lubię jak chodzi za mną, bo nie jestem w stanie jej kontrolować. Wczoraj np. szła właśnie z 1,5-2 m za mną (po wyjściu ze sklepu), do słupka przywiązany był pies i jak się odwróciłam to ona akurat wyciągała rękę do niego Na szczęście pies spokojny, ale nerw mnie taki dopadł, że nie pomyślałam nawet, żeby z właścicielem o kagańcu pogadać.
No tak, wodniak…
Ale już za miesiąc
Mój jeszcze nie chodzi, więc nie wiem jak będę do tematu podchodzić.
Z siostrzeńcem różnie.
Jak jest u mnie, czyli na nieswoim terenie, to sam mnie za rękę łapie lub trzyma się wózka.
Jak jesteśmy u niego, to lata luźno, ale zawsze przede mną. Nie znam go na tyle, żebym byłą pewna, że będzie się odpowiednio zachowywał za moimi plecami.
Rok temu niedaleko mnie,ciocia prowadziła z przedszkola siostrzeńca.
Jak codziennie zresztą,dziecko szło grzecznie koło cioci,nauczone pewnych zachowań.
Zauważyło na ulicy kotka i w ułamku sekundy znalazło sie na drodze pod kołami auta.
Dziecko miało 5 lat,nie przeżyło.
Główny zarzut policji,dlaczego dziecko nie szło za rękę.
Niech mi nikt nie pitoli,że dwulatek potrafi ocenić zagrożena,jasne on może być nauczony,że dochodząc do pasów stajemy,przechodzimy na zielonym itp itd ale może wybiec za motylkiem,piłka czy fajnym cieniem na drodze.
Ja też tak uważam.
Każdy robi jak uważa, nie krytykuję bo nie moja sprawa.
Niemniej ja swoje dzieci zawsze za rękę trzymałam, aczkolwiek problem, że mam dwie ręce, dzieci trzy.
Teraz już nie, kiedyś trzeci trzymał za rękę brata.
Dziecko absolutnie nie jest w stanie ocenić sytuacji, choćby nie wiem jak spokojne, czy nauczone.
Nawet Konrad, gdy miał ponad 7 lat, zagadał się i wszedł na ulicę, w ostatniej sekundzie go wstrzymałam (ja trzymałam za ręcę bliźniaków), pomimo, że jest rozsądny, nie gania.
Moje nie jest aż tak odpowiedzialne… a może i jest ale nie daje mu się wykazać 😉
kiedy dziecko może samo….
cóż zależy od dziecka
i choć moje z tych “ułożonych” to ja jednak z tych matek które tak do końca nie wierzyły dziecku które znajdowało się w wieku gdzie jeszcze kierowało się bardziej instynktem małego ciekawskiego człowieka.
Nie pozwalałam dziecku iść samemu kilka metrów za mną przy ulicy.
Powalałam iść przy ruchliwej ulicy tak abym miała je na wyciągnięcie ręki, ale nie od strony ulicy.
Im była starsza i mądrzejsza tym wyciągnięć rąk było więcej.
Tak m.in. dziecko uczy się samodzielnosci.
Dziś wraca sama ze szkoły.
ale ostatnio sama bym utrąciła tak z 3-letniego dzieciaka i to na pasach, które wyleciało na nie, na czerwonym swietle. Na całe szczęście zwolniłam już wczesniej ponieważ zauważyłam że znajduje się zbyt blisko krawędzi, a matka stojąca krok za nim miała to gdzieś zajadając się lodem.
Cała sytuacja wytrąciła mnie z równowagi, babę zbluzgałam, ale jakoś to po niej spłynęło.
I nie wierzę że idący rodzic z 2 latkiem kilka metrów za nim przy ulicy, miał oczy z tyłu głowy w tym własnie momencie.
Zresztą ostatnio były dwa podobne wypadki, które media nagłasniały.
Sobota. Centrum Poznania. Chodnikiem (ogrodzonym barierkami) idzie rodzinka – rodzice i 2 chłopców. Jeden ok.3 lat i trzyma balonik, który poryw wiatr i co…wbiega maluch na ulicę przed moim samochodem.
Dosłownie kątem oka mi mignął z boku i chyba tylko dlatego zahamowałam.
CUD!!!
NIC się nie stało.
Matka się popłakała, ojciec w szoku a ja do tej pory nie mogę tego przetrawić…
Trzeba mieć ograniczone zaufanie – to tylko dziecko.
Szło za mamą może z 1 metr w towarzystwie taty i starszego brata.
Nie byli w stanie go schwytać. To był ułamek sekundy.
Ostatnio mam często dwulatkę pod opieką (swoje już zapomniałam, jak takie były ;))
Za żadne skarby nie pozwoliłabym jej iść ZA SOBĄ z tyłu przy ulicy, nawet mało ruchliwej.
Myślę, że znaczna większość dzieci pobiegnie za ulubioną zabawką na ulicę, choćby nie wiem jak są grzeczni, moi nagminnie chcą się wyrywać z ręki za wypadniętą zabawką.
Ja nie ryzykuję nigdy, aby puścić dzieci na chodnik przy ruchliwej ulicy, wiem że nie zdążę z reakcją, zresztą oni są tak nauczeni, że sami chcą iść za rękę(starszy chodzi sam)
Znasz odpowiedź na pytanie: Z dzieckiem za reke?