Bardzo chcieliśmy z mężem mieć drugie dziecko.Jaka radość ogarneła nas jak test ciążowy wyszedł pozytywny.Więc wybrałam się do ginekologa kazał porobić badania i na następnej wizycie założy kartę ciąży.Wyniki wyszły wzorowo tylko przy badaniu USG coś doktora zaniepokoiło że płód powinien być już większy, a był to 7 tc.Kazał przyjść za 3 tygodnie.Jak minęły 3 tygodnie budząc się rano zaczęłam krwawić więc jak najszybciej jechałam do ginekologa i to był dla mnie szok! niestety pani poroniła musi pani jechać do szpitala. Choć od tego zdarzenia minęło dwa tygodnie dalej nie mogę się z tym pogodzic. Bardzo mi ciężko.
18 odpowiedzi na pytanie: Straciłam dziecko w 11 tc
przytulam Cię, na pewno sobie poradzisz, ale z czasem dopiero…tak czasem sie zdarza…tak jak u mnie, tylko tym razem u mnie to tarczyca spowodowała
marica271bardzo mi przykro
wiem co czujesz bo w tamtym roku przeżyłam to samo,bolało okropniea teraz gdy sie ponownie udało to lekarz straszy ciążą pozamaciczną:
wiem co czujesz, też to przeżyłam. nie możesz się załamywac, na pewno następnym razem się uda!
Mam taką nadzieje że następnym razem będzie ok
Mam syna który ma dwa lata i to dodaje mi sił.
Marica,
współczuję…. miałam podobnie rok temu…. 🙁 odpocznij, zrób badania i próbuj dalej….
Sama wiem, że to nie jest proste, ale chyba nie mamy wyjścia…
Ściskam.
wspolczuje 🙁 i musze dodac ze tego sie nigdy nie zapomina 🙁
ja tak czuje juz 15 lat:(
Przytulam mocno. Wiem co czujesz, ja w czerwcu przezylam to samo, choc na dobę przed poronieniem robili mi usg i wszystko wyglądało bardzo dobrze. Szok, płacz i zwątpienie. Dodatkowo komplikacje po zabiegu, z którymi wciąż się męczę. Ale wierzę, że wszystko będzie dobrze. Trzymam za nas kciuki.
Bardzo mi przykro…..wiem co czujesz….jestem już prawie tydzień po zabiegu i też mi jest bardzo ciężko 🙁 przytulam Cię mocno…
mama aniołka
…maj 2009 radosc niesamowita,test pozytywny,radosc juz w 6 tc rozwialo krwawienie,ale wszystko skonczylo sie dobrze z 5 dniowym pobytem w szpitalu,8 tc silne bole brzucha,straszne wymioty i podplamianie,pojechalam do szpitala,uslyszalam, ze panikuje bo mam za soba poronienie! po 4 dniach wyszlam do domu.wszystko szlo ku lepszemu,co dwa tygodnie kontrola u gina w 16tc zaczely ustawac wymioty,a my cali szczesliwi myslelismy ze teraz moze byc tylko lepiej… Niestety,los sprawil nam koszmar!!!2 pazdziernik 25tc ide do lekarza na kontrole, zglaszam mu, ze pojawilo sie twardnienie brzucha,na to moj byly gin ze to niegrozne skurcze…prosze brac nospe 3 razy dziennie,hmm… A moze lepiej szpital?nie ma takiej potrzeby jak na razie- uslyszalam. Noc z 4/5 pazdziernika budzi mnie silny bol brzucha,pojawia sie krwawienie,maz wiezie mnie do szpitala,okazuje sie ze mam 1,5cm rozwarcia,klada mnie na porodowke i podlaczaja kroplowke,skurcze troche ustapily,trafiam na patologie ciazy,slysze od lekarza, ze do porodu zostane w szpitalu,psychicznie zaczelam nastawiac sie na dlugi pobyt…7 pazdziernik godz.4:30 budzi mnie silny bol brzucha i czuje…jak cos leci…to byly wody, zaczely mi odchodzic polozna zglasza to lekarzowi,ale zaspany lekarz pojawia sie o 7 rano!!!na badaniu stwierdza ma pani 3 cm rozwarcia i odchodza wody,ale lezymy dalej,aczkolwiek nie donosi pani tej ciazy,ja juz cala zaplakana, zalamana i taka bezradna,swiat mi nagle caly runa,ale nadzieja byla…8 rano bole niesamowite krzyzowe,wody nadal odchodza (sacza sie po trochu),w koncu zlitowal sie jakis lekarz i wzia mnie ponownie do badania,i tu szok!!! 7cm.rozwarcia i glowke juz widac.blagam ich ratujcie moje dziecko!!!(lzy nie pozawalaja mi pisac) o godzinie 8:45 urodzilam mojego synusia poczatek 26tc widzialam go przez chwile,slyszalam jak placze moj malutki aniolek. to nie koniec strasznych wiadomosci,przychodzi pani doktor z oddzialu intensywnej terapi noworodka i stwierdza ze nie maja wolnego inkubatora dla mojego dziecka!!! i tu kolejny szok!!!jak to??przeciez leze 3 dobe..wiedzieli, ze moge urodzic!! inkubatory byly zajete juz od 5 dni!!!czyli ja powinnam zostac przeieziona do innego szpitala i tam urodzic,ale po co,strata kasy dla szpitala!!!koszmar!!! moje dziecko zostalo przewiezione do innego miasta oddalonego o prawie 150km. ta podroz duzo zaszkodzila mojemu synkowi, taka informacje uslyszalam od lekarza jak karetka dotarla na miejsce,powinna na sygnale dotrzec w godzine a jaechala prawie trzy!!!wisialam ciagle na telefonie. w koncu piatek slysze na wizycie idzie pani dzis do domu,radosc pojade odrazu do synka!!!15 minut pozniej informacja,panstwa synek zmarl dzis w nocy…szok,maz krzyczy, placze,a ja stracilam sens zycia,nie potrafie sie z tym pogodzic… 14 pazdziernika byl pogrzeb naszego aniolka,codziennie walcze z wlasnymi myslami,nie potrafie przestac plakac…to jest taki straszny bol… wiem co czujecie.
mama aniołka Fabianka (**)
maya
Jestem wstrząśnięta Twoją historią, bardzo Ci współczuję…
brak słów naprawde brak słów
Boże, jak mi strasznie przykro… nie wiem co można napisac… jezeli tylko masz ochote,pisz tu na forum jak najwiecej,wszystkie jestesmy z Toba.. Przytulam…
mama aniołka
Dziekuje, za mile slowa.
Z dnia na dzien jest coraz ciezej,psychicznie taka rozbita jestem…slownie atakuje meza 🙁
Pozdrawiam Was serdecznie i dziekuje ze jestescie razem ze mna…
Ściskam Was mocno dziewczynki, ja też niedawno straciłam aniołka w 15 tc, musimy być dzielne bo jak nie my to kto? Tylko wiara w to że będzie dobrze dodaje sił i z czasem powraca nadizeja na lepsze jutro
Bardzo mi przykro.
MOCNO
PS:
JA bym zaskarzyla szpital za zaniedbanie!!! Brak inkubatora to hororrr!!
Popłakałam się
Znasz odpowiedź na pytanie: Straciłam dziecko w 11 tc