Zgodnie z przepisami wdowiec lub wdowa mogą ubiegać się o rentę rodzinną po zmarłym małżonku. Aby ZUS przyznał prawo do świadczenie, konieczne jest spełnienie kilku warunków. Niestety aktualne zasady sprawiają, że nie wszystkim to rozwiązanie się opłaca. W związku z tym część polityków przedstawiła projekt reformy ustawy. Nowa propozycja również nie jest jednak idealna. Kto może skorzystać, a kto stracić na zmianach? Renta rodzinna dla wdowy – na czym polegają zmiany 2022 i kiedy mogą wejść w życie?
Renta rodzinna dla wdowy – będą zmiany w 2022?
Po śmierci małżonka zarówno wdowiec, jak i wdowa mają prawo starać się o otrzymanie renty rodzinnej po zmarłym małżonku. Świadczenie to bardzo często bywa określane również potocznie jako renta po mężu, chociaż jest to niepełna definicja. Wszystko dlatego, że wciąż to częściej kobietom przyznawane są środki z tego tytułu – zazwyczaj mają one jeszcze niestety niższe stawki emerytalne i przyjęcie renty rodzinnej jest dla nich po prostu bardziej opłacalne.
Wszystkimi procedurami związanymi z rentą rodzinną zajmuje się ZUS i to właśnie do tej instytucji należy kierować odpowiednie wnioski. Zgodnie z przepisami, wdowa lub wdowiec ma prawo ubiegać się o środki, jeśli zmarły małżonek miał ustalone prawo do świadczenia emerytalnego lub rentowego. Aby jednak wniosek został rozpatrzony pozytywnie, należy spełnić jeszcze inne warunki. Jak wynika z ustawy, świadczenie otrzyma osoba, która:
- w chwili śmierci małżonka miał/a skończone 50 lat lub był/a niezdolny/a do pracy;
- wychowuje co najmniej jedno z dzieci, wnuków lub rodzeństwa uprawnionych do renty rodzinnej po zmarłym współmałżonku, które nie ukończyło 16 lat, a jeśli uczy się w szkole – 18 lat;
- sprawuje pieczę nad dzieckiem całkowicie niezdolnym do pracy i do samodzielnej egzystencji lub całkowicie niezdolnym do pracy, uprawnionym do renty rodzinnej;
- ukończył/a 50 lat lub stał się niezdolny do pracy już po śmierci współmałżonka, lecz nie później niż 5 lat od jego śmierci albo od zaprzestania wychowywania dzieci.
Niestety przepisy w obecnym kształcie zawierają pewien haczyk i przez wiele osób uznawane są za niesprawiedliwe. Jak się okazuje, aby otrzymać rentę po mężu (lub żonie), trzeba zrzec się prawa do własnego świadczenia. Oznacza to, że wdowa, która pobiera emeryturę, musi z niej zrezygnować – w przeciwnym wypadku nie otrzyma renty.
Zazwyczaj wdowy (lub wdowcy) decydują się na takie rozwiązanie w sytuacji, kiedy zgromadzone przez zmarłego środki przewyższają ich własne wypłaty. Aktualnie wysokość renty rodzinnej wynosi bowiem 85% świadczenia zmarłego, które wylicza ZUS. Osoby korzystające z tego rozwiązania wskazują jednak, że konieczność wyboru pomiędzy jednym świadczeniem a drugim jest bardzo niesprawiedliwa. Niezależnie od tego, na którą opcję się zdecydujemy, część gromadzony przez lata składek przepadnie. Nie brak opinii, że jeśli mąż (lub żona), ciężko pracował, zarobione pieniądze odkładał w ZUS, po jego śmierci najbliżsi powinni mieć prawo do skorzystania z tych środków, ale bez utraty swoich własnych.
W związku z tymi głosami krytyki pojawiła się propozycja reformy. Posłowie Koalicji Obywatelskiej przedstawili projekt, który daje możliwość pozostania przy swoim świadczeniu oraz otrzymywania jednocześnie części środków przyznanych zmarłemu. Na czym dokładnie polegają zmiany?
Zobacz: Ile można dorobić do renty rodzinnej 2022? Od marca nowe limity dochodu
Nowe rozwiązanie nie będzie opłacalne dla wszystkich
Posłowie KO przedstawili dokładnie szczegóły proponowanych zmian. Według projektu wdowa (lub wdowiec) mogłaby otrzymywać jednocześnie własne świadczenie w całości oraz 25% świadczenia zmarłego małżonka (lub małżonki). Dzięki czemu część osób mogłoby pobierać znacznie wyższe wypłaty niż dotychczas.
Pomysłodawcy uspokajają jednak, że ich propozycja zakłada pozostawienie aktualnych zasad jako jednej z opcji do wyboru. W zależności od tego, które rozwiązanie byłoby korzystniejsze dla wdowy/wdowca: czy własne świadczenie + 25% świadczenia małżonka, czy wyłącznie 85% świadczenia małżonka, decyzja należałaby do samych zainteresowanych. Zdarza się bowiem, że zmarły pobierał znacznie wyższe środki, a więc w takich przypadkach reforma posłów KO byłaby nieopłacalna.
Sprawdź też: