Bycie wychowawcą klasy to wyjątkowo odpowiedzialna funkcja, która wiąże się również z dodatkowymi obowiązkami. Wychowawcy często nie tylko chcą mieć wpływ na szkolne życie swoich uczniów, ale także zależy im na kształtowaniu odpowiednich i dojrzałych postaw wśród młodych ludzi. Pewna nauczycielka zdradza, że jest to szczególnie trudne zadanie, gdy rodzice nie chcą współpracować i nie słuchają próśb.
„Jak wychowawczyni, nie mogę tego tolerować”
Współpraca na linii wychowawca-rodzice potrafi układać się naprawdę różnie. Często z tego powodu nauczyciele mają problem z przekazywaniem uczniom takich zasad i postaw, jakie by chcieli. Portal Styl.fm opublikował historię jednej ze swoich czytelniczek, która opiekuje się w tym roku klasą pierwszą w szkole podstawowej.
Kobieta podkreśla, że pierwszy raz powierzono jej tak odpowiedzialną rolę i dlatego bardzo jej zależy, aby zrobić coś więcej ponad podstawowe obowiązki. W swojej pracy stara się nie trzymać wyłącznie tematów wyznaczanych przez program i podręczniki. Chciałaby przekazać swoim podopiecznym także kilka istotnych, życiowych wartości takich jak: samodzielne myślenie, kreatywność, wiara we własne umiejętności.
W liście do redakcji nauczycielka zaznacza, że jako wychowawczyni chciałaby wpoić uczniom również zasady i umiejętności przydatne w dorosłym życiu, w tym także te, które mają wpływ na ich zdrowie i samopoczucie. Dlatego wspólnie z rodzicami na zebraniu ustalili, że dzieci nie będą do szkoły przynosić słodyczy i innego niezdrowego jedzenia. Ma to pomóc najmłodszym w kształtowaniu właściwych nawyków żywieniowych.
Mimo że rodzice przystali na taki pomysł jednogłośnie, to jedna z mam wciąż łamie przyjęte zasady i pakuje swojemu synowi do śniadaniówki same słodycze i niezdrowe przekąski. Negatywnie wpływa to na pozostałe dzieci, które również chciałyby skosztować łakoci. Nauczycielka postanowiła jednak położyć temu kres.
Zobacz: Skala ocen szkolnych w Polsce. Jakie stopnie może otrzymać uczeń? Co oznaczają oceny literowe?
Nauczycielka od razu to konfiskuje
Kiedy po raz kolejny chłopiec przyniósł do szkoły same słodkie przekąski, nauczycielka postanowiła skonfiskować całą niezdrową zawartość śniadaniówki. W zamian zaoferowała uczniowi owoce, które miała na swoje drugie śniadanie, aby maluch nie był głodny. Kobieta przyznaje, że nie mogła już patrzeć, jak rodzice niszczą dziecku zdrowie – metabolizm, zęby, gospodarkę cukrową organizmu. Umówiła się na rozmowę z matką chłopca i mimo że trochę obawia się jej reakcji, to ma nadzieję, że uda się przemówić jej do rozsądku.
Sprawdź też: